Serial Sukcesja ma się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Na platformie HBO Max emitowany jest właśnie czwarty sezon, który będzie niestety też ostatnim sezonem serialu. Najnowszy trzeci odcinek, który pojawił się właśnie na HBO Max był jednak odcinkiem, który zapadnie w pamięci fanów produkcji, a także zapisze się na kartach historii seriali telewizyjnych.
UWAGA: dalsza część tekstu zawiera duże spoilery, czytacie na własną odpowiedzialność.
Początek odcinka zapowiada się iście sielankowo, bo już sam tytuł tegoż („Wesele Connora”) pozwala nam mieć nadzieję, że rodzina Royów wreszcie spędzi wspólnie czas. Pozytywny czas. Zerknijcie też na poniższy trailer tego odcinka: miło i rodzinnie. Nic jednak bardziej mylnego.
Sukcesja: sezon 4 odcinek 3 – recenzja
Serial zdobył ogromną rzeszę fanów głównie dzięki charyzmie bohaterów, ale także fabule, która trzyma w napięciu już od pierwszego odcinka. Produkcja opowiada o losach przebogatej rodziny Royów, której głową jest bezwzględny, także – a może przede wszystkim – dla swoich dzieci, Logan Roy. Już w pilotowym odcinku możemy zobaczyć, że jego rodzina jeszcze za jego życia, rozpoczyna walkę o schedę po staruszku. Ten jednak nie ma zamiaru się poddawać i pomimo chorób, trzyma się na stanowisku, a kolejne próby podkopania jego pozycji, kończą się klęską jego wrogów.
Teoretycznie historia bogatej rodziny powinna być raczej karykaturą, a nie historią dla milionów ludzi na świecie. Napędzani kolejnymi kryzysami światowymi widzowie, oglądają mimo to produkcję, która opowiada o rozdającej na prawo i lewo pieniądze, rodzinie bogaczy. Być może jest to śledzenie losów z nadzieją na niepowodzenie bohaterów?
Znakomite role aktorów, takich jak Jeremy Strong, Sarah Snook, Brian Cox czy przegenialny Kieran Culkin tworzą z tego serialu produkcję epicką. Zresztą to już nie pierwszy serial HBO, który święci tryumfy.
Przejdźmy jednak do konkretów, czyli do trzeciego odcinka czwartego sezonu Sukcesji. Epizod rozpoczyna się bardzo spokojnie. Wszyscy szykują się na wesele Connora, które to ma scalić rodzinę w trakcie imprezy na statku. Roman, który ponownie zbliżył się z ojcem, dostaje od niego specjalne zadanie. Ma nieoficjalnie poinformować wieloletnią pracownicę Roya, Gerri o zwolnieniu z pracy. Wszystko przebiega zgodnie z planem, do czasu.
Wtedy to Roman odbiera telefon od Toma, który jest z Loganem w trakcie podróży samolotowej do Europy. Skoro już doczytaliście do tego momentu, zapewne jesteście po obejrzeniu odcinka, więc mogę napisać o tym, że w następstwie złego samopoczucia, Logan Roy umiera po długiej reanimacji, a wszystko odbywa się na pokładzie samolotu.
Załamana rodzina jednoczy się, jednak już po kilku minutach zaczyna przebijać się przez nich to, co zapewne ojciec przekazał im w genach. Pomiędzy kolejnymi atakami płaczu, rodzeństwo zaczyna myśleć o… pieniądzach.
W samolocie ekipa towarzysząca Loganowi już przygotowuje oświadczenie, które ma na celu złagodzenie kryzysu finansowego na giełdach, który zapewne zostanie wywołany informacją o śmierci szefa rodzinnego interesu.
Na pewno za wcześnie na takie wyroki, ale śmiem przypuszczać, że był to najlepszy odcinek jakiegokolwiek serialu w historii.
Majstersztyk to mało powiedziane
Odcinek od pierwszej do ostatniej sekundy napisany jest genialnie i nic nie jest tam do poprawienia. Można tylko się zastanawiać, jak producenci utrzymają poziom produkcji do końca, po takim odcinku, który jest na samym początku sezonu. Większego zaskoczenia, które wywołała informacja o śmierci Logana Roya, nie pamiętam chyba od czasu finału Zagubionych. Wtedy to zaskoczenie było jednak negatywne, a wręcz szokujące, które można opisać: „ale że o co chodzi?”.
Bez chwili zawahania oceniam trzeci odcinek Sukcesji 10/10, jeśli nie więcej. Nie mogę się doczekać zakończenia produkcji i obejrzenia wszystkiego od początku. Serial posiada tyle wątków, że nawet dokładni fani nie są w stanie „ogarnąć” wszystkiego za pierwszym razem.